W Płocku spotkały się dwie drużyny, które w tym sezonie wielokrotnie dostarczały kibicom sporych emocji. Mecz Wisły z GKS Katowice nie zawiódł – było w nim wszystko: zaskakujący gol, kuriozalny błąd, walka o każdy centymetr boiska i odrobina dramaturgii w końcówce. Ostatecznie obie ekipy podzieliły się punktami po remisie 1:1.
Od pierwszych minut widać było, że Wisła Płock chce narzucić swój rytm gry. Gospodarze grali agresywnie, często atakując lewą stroną boiska i próbując szybkich podań w okolice pola karnego Katowic. W 20. minucie dobrą okazję miał Rogelj, ale piłka przeleciała minimalnie obok słupka.
Goście z Katowic skupiali się głównie na kontratakach. W kilku sytuacjach dobrze rozgrywali piłkę w środku pola, ale brakowało im dokładności w decydującej fazie akcji.
Kiedy wydawało się, że do przerwy zobaczymy bezbramkowy remis, w doliczonym czasie pierwszej połowy na prowadzenie wyszła Wisła. Zan Rogelj zdecydował się na strzał, piłka odbiła się od obrońcy i zmyliła bramkarza GieKSy. Futbolówka wpadła do siatki, a Nafciarze schodzili do szatni w lepszych nastrojach, prowadząc 1:0.
Początek drugiej połowy przyniósł niespodziewane wydarzenia. W 54. minucie bramkarz Wisły, Rafał Leszczyński, popełnił katastrofalny błąd. Zamiast spokojnie wybić piłkę, próbował ją opanować pod pressingiem rywala. Marcin Wasielewski bezlitośnie to wykorzystał, odebrał piłkę i wpakował ją do pustej bramki. 1:1 i wszystko zaczynało się od nowa.
Stracony gol podciął skrzydła gospodarzom, a goście nabrali pewności siebie. Katowiczanie zaczęli grać odważniej, szukając drugiego trafienia. W 84. minucie nawet udało im się zdobyć gola po akcji Zrelaka, ale radość trwała krótko – arbiter dopatrzył się spalonego i bramka została anulowana.
W końcówce obie drużyny szukały okazji, ale brakowało im precyzji. Wisła starała się odzyskać prowadzenie, jednak jej ataki były zbyt schematyczne. Z kolei Katowice miały kilka ciekawych kontr, lecz defensywa Nafciarzy nie pozwoliła na oddanie groźnego strzału.
Statystyki pokazały wyrównany mecz: posiadanie piłki minimalnie na korzyść GKS (54%), strzały celne – po pięć z obu stron. Wynik 1:1 można więc uznać za sprawiedliwy.
Mecz Wisły z GKS Katowice na długo nie przejdzie do historii ze względu na piękne akcje, ale na pewno zapamiętany zostanie kuriozalny gol po błędzie bramkarza Leszczyńskiego. Dla Wisły to spora strata, bo prowadzenie do przerwy dawało im realne szanse na trzy punkty. Katowiczanie z kolei pokazali charakter i udowodnili, że potrafią wykorzystać każdy, nawet najmniejszy błąd rywala.
Na ten moment obie drużyny muszą zadowolić się punktem, ale patrząc na przebieg spotkania – taki wynik wydaje się najbardziej sprawiedliwy.
Wisła Płock vs GKS Katowice
Źródło: materiały własne
In Płock, two teams met that have been delivering plenty of emotions to their fans this season. The match between Wisła Płock and GKS Katowice did not disappoint – it had everything: a surprising goal, a bizarre mistake, a fierce fight for every inch of the pitch, and a touch of late drama. In the end, both sides had to settle for a 1:1 draw.
From the very first minutes it was clear that Wisła wanted to impose their rhythm. The hosts played aggressively, often attacking down the left wing and trying quick combinations around Katowice’s penalty area. In the 20th minute, Rogelj had a decent chance, but his shot went just wide of the post.
The visitors focused mostly on counterattacks. They had a few decent spells of possession in midfield but lacked precision in the final third.
Just when it seemed the first half would end goalless, Wisła struck in stoppage time. Zan Rogelj decided to take a shot, the ball deflected off a defender, wrong-footing the Katowice goalkeeper and finding the net. The home side went into the break 1:0 up.
The second half began with an unexpected twist. In the 54th minute, Wisła’s goalkeeper Rafał Leszczyński committed a disastrous error. Instead of clearing the ball safely, he tried to control it under pressure. Marcin Wasielewski pounced, stole the ball, and slotted it into an empty net. 1:1 – game back on.
Conceding the equalizer took the wind out of Wisła’s sails, while Katowice grew in confidence. The visitors started playing with more courage, pushing for a second goal. In the 84th minute, they even managed to score after a move involving Zrelak, but the joy was short-lived – the referee ruled it out for offside.
In the closing stages, both sides searched for the winner but lacked precision. Wisła tried to regain the lead, but their attacks were too predictable. Katowice, meanwhile, created a few promising counters, but the Nafciarze’s defense stood firm.
The stats reflected the balance: possession slightly in favor of GKS (54%), while both teams registered five shots on target. A 1:1 draw was a fair outcome.
The clash between Wisła and GKS Katowice won’t go down in history for spectacular football, but it will be remembered for the bizarre equalizer caused by Leszczyński’s blunder. For Wisła, it was a painful slip, as their first-half lead could have secured three valuable points. Katowice, on the other hand, showed resilience and proved they can punish even the smallest mistake.
In the end, both teams walked away with a point each – a result that seems just about right considering the balance of play.